niedziela, 22 kwietnia 2012

Życie jak ....

Muszę zacząć filozoficznie, ponieważ nie mam zdjęcia bańki mydlanej to dla zilustrowania niech wystarczą bańki powietrza:  "życie jest jak bańka mydlana"
Do takiej wniosków skłoniły mnie refleksje przy łóżku mamy. Siedząc i patrząc na człowiek, którego zmogła choroba i jest na  granicy życia i śmierci trudno mieć mieć inny nastrój. Oczywistym tematem wszystkich rozmów jest stan zdrowia mamy i perspektyw na przyszłość. Stan zdrowia się mamy się na tyle poprawił, że mamę już wypisali ze szpitala.  W czasie jednej z wizyt w szpitalu u mamy natknąłem się na moją szwagiereczkę. Tematem rozmowy była oczywiście przyszłość mamy. Rozmowę zagaiła szwagierka, zatroskana gdzie się mama podzieje po wypisaniu ze szpitala. Zapytała o to osoba, która jest prawnym, dożywotnim opiekunem mamy. Opowiedziałem szczerze, zgodnie z moim przekonaniem: "tam gdzie zdecydujecie. Jesteście prawnymi opiekunami i to Wy macie decydujący głos. Rodzina czeka na Wasze decyzje, gdyż nie chcemy być ponownie obwiniani o to, że nie pozwalamy Wam się opiekować mamą". Na co usłyszałem coś w stylu, .. my chcemy żeby mama była w hospicjum, ale boimy się reakcji rodziny. Nie chcemy by mama była w naszym domu, bo ja się mamą nie dam rady opiekować, nasz dom to nasza oaza, a odwiedzająca rodzina zakłóci nasz mir domowy. Opowiedziałem szczerze: jakakolwiek decyzję podejmiecie ja ją uszanuję i poprę. Krzysztof niech pogada z siostrami - tylko zróbcie coś. Odpowiedź: Krzysztof nie będzie rozmawiał z "siostruniami" bo one Go omotają i omamią..... Efektem naszej rozmowy było to, że opiekunowie nic nie zrobili. Mam wróciła do swojego pokoju w "oazie". 
Ja też stałem się "ofiarą" tej rozmowy bo "siostrunie" usłyszały, że ja też optowałem za umieszczeniem mamy w hospicjum. Stan na tę chwile jest taki, że opiekunowie się nie opiekują i nie łożą na utrzymanie mamy. My staramy się jakoś zorganizować, bo mama wymaga całodziennej opieki. Całodzienna obecność w "oazie", w pokoju mamy sprawia, że ustawicznie naruszamy mir domowy. 

Nawet najtrwalsze budowle legną w gruzy jeżeli się nie dba o nie, nie pielęgnuje, konserwuje i remontuje. Nie pielęgnowane więzi między ludzkie też legną w gruzach. Czy da się je odbudować? Życie pokaże.
     





Brak komentarzy: