niedziela, 18 lipca 2010

Lipiec 2010

I nasz wyjazd na wakacje się przesunął. Moja pewność siebie spowodowała, że nie pojechaliśmy. Otóż sadziłem, że wszystkie wypożyczalnie czekają na mnie aż przyjdę z zamówieniem. Niestety nie czekały i samochód, taki jakim chcę jechać na tegoroczne wakacje mogę pożyczyć dopiero w sierpniu. Na szczęście "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło". Popracuję, przypilnuję, odrobię się (o ile można) i dopracuję trasę podróży. Oprócz pracy w pracy, pracy na działce wypełniam te letnie długie weekendy  wyprawami, tj. spacerami po okolicy. 
Okolica w której mieszkam, to nie kraina tysiąca jezior, lecz kraina setek stawów. Spacer po groblach sprawia mi zawsze ogromną przyjemność.
 
Ozdobą każdego stawu jest para łabędzi. Ta na zdjęciu dorobiła się sześciu urwisów ciekawskich otaczającego świata, jednak nie mają szans na odłączenie się od stada -  rodzice pilnują. Stado w "szyku eskortowym" - to nie przypadek. Rodzice pilnują nieustannie stada i dyscypliny.
Idąc dalej nie mogłem się oprzeć by podeptać brzegi Frydrychówki, rzeki, która w maju wyrządziła tak wiele szkód. Oto jej normalna wielkość. Potrafi być groźna, ale też jest dzika, w wielu miejscach niedostępna i piękna, jak to uroczysko. Kiedyś zorganizuję "wyprawę do źródeł Frydrychówki" - to dopiero będzie sensacja !
Pora zajrzeć na działkę, na której prawie wszystko ma pąki i kwiaty.
Nad stawem kwitnie tatarak.  
Było by to piękne zdjęcie gdybym nie obciął szczytu liścia. Miałem już gotowy tytuł "Katedra", ale co to za katedra, która nie ma łuków sklepienia. Spieprzyłem zdjęcie, a drugiego takiego samego nie da się zrobić, a może nie umiem. 
Na pocieszenie rosa na liściu dobrze wyszła. Byle do urlopu.