niedziela, 27 czerwca 2010

Czerwiec 2010

Niecierpliwie i na ostatnim oddechu odliczam dni do urlopu, który zaplanowałem na lipiec. Jak to zwykle bywa przed urlopem trzeba się odrobić, właściwie to trzeba nadrobić ( o ile to możliwe), by po urlopie nie trzeba było siedzieć po nocach załatwiając zaległości. Pomyślałem, dlaczego ciężka pracę nie urozmajcić odrobiną przyjemność i w jedną z moich podróży służbowych zabrałem aparat fotograficzny (teraz już go zawsze zabieram). Okazja pierwsza - wyjazd do Białegostoku.Podlasie mnie zauroczyło.
 
Jak Białystok, to Podlasie, a jak Podlasie to cerkwie i ich otoczenie. Ale nie tylko, bo zachowały się tam pięknie zdobione domy i charakterystyczne dla tego rejonu zagrody.
 
Choć w tym przypadku architekturę psuje płot wykonany ze stali, to jednak urok tej  chaty  jest niezaprzeczalny. A to już szczegóły architektoniczne. 
 
 
W moich okolicach nie zachowały się takie obiekty, a te które jeszcze można z trudem znaleźć są już ruiną lub zostały przebudowane na "nową modłę". Mam nadzieję, że na Podlasiu nie zmarnują swego dziedzictwa, ale trzeba się spieszyć z wizytą u nich, bo za parę lat .... .
Drugą okazją do zwiedzania był wyjazd do Piły, w czasie którego zahaczyłem o Czarków. Moim celem nie było samo miasto, które słynie z wielu przymiotów i przemiotów , ale rzeka Noteć i sławny żelazny most.  
 
 Wizyty były krótkie, a sesje i obiekty fotografowane nieplanowane i nie myślcie, że załatwiam prywatne sprawy w pracy. Zdjęcia wykonałem "po drodze".