sobota, 17 października 2009

Po urlopie

Jesienny październik 2009 sprawił, że siły i zapał jaki zyskałem w czasie urlopu odpłynęły gdzieś w siną dal. Przyczynia się do tego praca i cała reszta. Dziewczyny, Natalią i Dorotka, uczą się w Poznaniu, w domu pozostaliśmy w trójkę: Barbara, ja i Argo. Miałem ambitne plany opisać naszą podróż wokół Adriatyku dzień po dniu, ale zmieniłem te plany - opiszę dalszą część naszej podróży na www, niestety najpierw muszą ją zaktualizować. Pewnie to potrwa. 
Naszą wakacyjną podróż zakończyliśmy w Licheniu. Ktoś powie,
a co Licheń ma wspólnego z Adriatykiem? Nic, ale tak się złożyło, że podróż wokół Adriatyku (Słowenia, Italia, Czarnogóra, Chorwacja, Węgry, Słowacja) kontynuowaliśmy po Polsce. Dziewczyny zamiast pociągiem do Poznania dojechały BluCamp' erem. 

Pozbywszy się we Wrocławiu kłopotu z samochodem odwiedziliśmy kilka miejscowości nad Bałtykiem, Bory Tucholskie (Tleń) i Licheń. Licheń, pełen przepychu, złoceń, ogromu budowli, zieleni jaka otacza sanktuarium i tłumów rozmodlonych pielgrzymów kontrastował z tym, co widzieliśmy i doświadczyliśmy we Włoszech. 
W czasie naszej podróży największy wrażenie na całej naszej czwórce wywarła wizyta
w San Ciovanni Rotondo, w sanktuarium Św. Ojca Pio. Samo sanktuarium nie zasługuje na większą uwagę, gdyż główny kościół, nowoczesny i futurystyczny, wygląda z zewnątrz jak hala sportowa. Atmosfera w kościele i wokół niego to raczej atmosfera turystycznej atrakcji niż miejsce modlitwy, ale tak jest we Włoszech wszędzie. 

Nastrój zmienia klasztor i miejsce gdzie obecnie złożone jest ciało świętego (choć i tu więcej było ciekawskich niż modlących się). Mnie pomimo ścisku i hałasu udało się odmówić kilka pacierzy i zrobić kilka zdjęć (pomimo trudnych warunków i niewłaściwego obiektywu, który zastępował uszkodzony). 
Ojciec Pio zmarł w 23 września 1968r, a jego doczesne szczątki zostały złożone w granitowym sarkofagu w miejscu gdzie obecnie jest muzeum. W 2004 roku ciało Świętego zostało przeniesione do podziemi klasztoru i spoczęło w szklanym sarkofagu. 
Długo nie mogliśmy odnaleźć tego miejsca, bo oznaczenia są tam fatalne, ale warto było sobie zadać trochę trudu. Obejrzeliśmy film opisujący życie i ekshumację ciała Ojca Pio, zwiedziliśmy klasztorne korytarze, bibliotekę Ojca Pio
z setkami tysięcy starannie poukładanych listów, które otrzymywał z całego świata i obejrzeliśmy jego klasztorną celę. 

Niepojętym dla mojego rozumu jest stan ciała Ojca Pio. W 42 lata po Jego śmierci przechodziłem koło śpiącego człowieka, który we śnie się uśmiecha. Niepojęte i niezbadane są wyroki Boskie.