niedziela, 16 czerwca 2013

Moje kochane

Temu postowi nadałem przewrotny tytuł. Moje kochane, to po pierwsze moje dziewczyny, żoneczka i córeczki, po drugie miejsca. Mając pierwsze na co dzień, o drugich .......marzę i pracuję by spełnić te marzenia.  Do spełnienia marzeń daleka
i wyboista droga i jak się może coś wydarzyć to się zdarzy. 

Problem, jaki pojawił się w czerwcu to opieka nad mamą. Basia, co drugi dzień, spędzała dwanaście godzin w domu brata opiekując się moją mamą, a swoją teściową. 
Po incydencie z toaleta, w którym gospodarze, niesłusznie, niepotrzebnie, bezmyślnie 
i bezpodstawnie obarczyli Barbarę odpowiedzialnością za zatkaną muszlę klozetową. Zapłakana, urażona i pełna obaw złożyła rezygnację z opieki nad mamą. Z okresem wypowiedzenia, żeby nie było, że nagle. Po powrocie z urlopu będziemy, tak jak wszyscy, mieli tylko dyżury niedzielne. Szkoda, bo Basia lubiła być z mamą. Cieszył ją każdy gest
i każde słowo jakie w jej kierunku mama robiła. Temat rezygnacji zdominował ostatnie tygodnie 
i przygotowania do wakacyjnego wyjazdu. Może tak miało się stać .... może to
i dobre rozwiązanie, biorąc pod uwagę stres jaki Basia miała przebywając w tym "azylu". 

Nie będę się chwalił, ale w planowaniu wypraw i ich realizacji mamy doświadczenie. Mimo to przygotowania do wakacji dostarczały nam całkiem nowych problemów i stresów.
Nie będę też ukrywał, że jak zwykle, trochę pracy zostawiłem na ostatnią chwilę.
Zaczęło się od samochodu ... pożyczyć, czy jechać własnym - skończyło się na własnym. Bo bilety, bo gabaryty itp. jedziemy własnym samochodem, pod namiot. Jak namiot to trzeba nam odtworzyć wyposażenie biwakowe, kuchnia, stolik, butla i gaz, części zapasowe do namiotu, apteczka, prowiant, środki czystości, pojemnik na wodę, coś na wieczorowe posiadówki przed namiotem,  kabelki, baterie do aparatu, narzędzia, mapy, przewodniki, sprzęt trekingowy, odzież... gdzie my to zmieścimy? A i jeszcze k
upiliśmy specjalną matę pod namiot i płachtę biwakową mogąca służyć za daszek przeciwdeszczowy powiększający namiot. 
Przed wyjazdem testowe rozstawienie i składanie namiotu i testowe pakowanie samochodu. Nie za dobrze wyszło, widać tremę i brak treningu, czuć nerwowość
zwłaszcza moją. Ale jestem dobrej myśli. Będziemy w drodze cztery tygodnie, więc będzie kiedy trenować. Prowiant ?  Zupy słoiki, konserwy, sery, sałatki, soki - zapas. 
Trochę za dużo, po drodze do celu jest odprawa celna.Taktyka pakowania samochodu musi uwzględnić wariant "noclegu na pace" w samochodzie. 
Wyjeżdżamy 26 czerwca by wsiąść na prom w Hirtshals w Danii, który płynie


na Islandię. Moje, nasze, Barbary i moje ukochane miejsce na ziemi. Drugie po Norwegii. Jedziemy tam drugi raz - pierwszym razem  biliśmy na Islandii 2001 roku z dziećmi - tym rasem tylko my, we dwoje. Zamierzamy w tym roku być w kilku w miejscach, w których już byliśmy, ale głównie zamierzamy odkrywać nowe nieznane nam terenu. Nasze marzenie. Chcemy odkrywać to co kochamy, wyruszamy by kochać i pokochać nieznane. 

niedziela, 9 czerwca 2013

Karpacz przed wakacjami

W maju zdarzyło się jeszcze być nam w Karpaczu. Skąd tam się wzięliśmy? Firma nas zaprosiła w ramach ZFŚS.  Do Karpacza pojechaliśmy ( my to znaczy ja i Barbara) i 70 innych osób z mojej firmy. Zamieszkaliśmy w luksusach. Zapewniam. Karpacz to miasto, które znamy, bo wcześniej już tu bywaliśmy. I to kilka razy. Wcześniej przyciągała nas tu Śnieżka i okoliczne górki, skałki i szlaki. Teraz ....? 
Ale po kolei! Po drodze do Karpacza autokar zatrzymał się w Piekarach Ślaskich na Górze Św.  Anny. Klimatyczne miejscu, któremu uroku i tajemniczości dodała panująca aura.
Pogoda nadała naszemu pobytowi w sanktuarium melancholii i mistycyzmu.  
Potem był już Karpacz i znany hotel  ...
z charakterystyczną fontanną, która jest oblegana przez fotografów i towarzyszące im modelki i modele. W tle jest Śnieżka otulona pierzynką chmur. Domyślam się, że wielu gości tego  hotelu kończy swoje górskie wycieczki po tą fontanną. Nam nie bardzo leżą hotelowe atrakcje więc całe dnie spędzaliśmy na szlaku. Na Śnieżkę się nie wybraliśmy bo było by to któreś z kolei wejście, ale Karpacz to nie tylko Śnieżka, 
 to tajemnicze ruiny ukryte w lasach z dala od siedzib ludzkich i szlaków,

to skały, ostańce, urokliwe lasy, 
i piękne widoki 
Na szlaku podziwialiśmy kaplicę św. Urszuli odrestaurowaną prywatnym sumptem. Czas całodziennej wędrówki szlakiem, który należał tyko dla nas, to podziwianie, słuchanie, rozmyślanie i rozmawianie - szeptem, by nie zakłócić ciszy. Co było ich głównym tematem? Domyślacie się? Babcia, urlop, dom i trochę teraźniejszości. Tak, to są ważne sprawy na już i za chwilę, ale w otoczeniu, wiosennych Sudetów, trudno wracać do codziennej rzeczywistości. Trudno........ Wracając do domu okazało się iż zgubiliśmy przenośną toaletę dla maluszków, którzy z nami podróżowali. Było trudniej gdyż do autokarowej toalety kierowca zgubił klucz. Zgubił, a może nie chciał .... ot i nasza codzienność.