sobota, 30 lipca 2011

Jest lipiec - wakacje i sąsiedzi

A ja nie mam planów na wakacje! Jest tak jakoś "nijak" i nie wiem dlaczego. Drugi rok z rzędy planuję wyjazd do Norwegii, Może w tym roku, ale nie mam jeszcze czym. Na lipiec już nic nie pożyczę, w sierpniu do Norwegii jechać to chyba tylko by użyć deszczu. 
Złudzenia, że się jeszcze coś zorganizuje, ale już wiem, że z wyjazdu nici. Gdzieś jednak trzeba wyjechać, zapracowałem przez ostatnie 12 miesięcy. Plan na wrzesień, kierunek - oto jest pytanie. Pomyślę. 
W lipcu dni są długie (ale odkrycie !), które w weekendy trzeba jakoś zagospodarować - jak już skończę kosić trawę na trawniku i poprawiać to i owo na działce.
Wszystko cieszy i ładnie się prezentuje, za wyjątkiem małego szkodnika, którego przypadkiem upolowałem w naszym oczku wodnym.

Piżmaczek, ma się całkiem dobrze i sądząc po ilości wykopanych tuneli pod moim trawnikiem nigdzie się nie wybiera.

Zostają spacery w niedzielę, oczywiście z Argo i z aparatem. Jest okazja po podgadać. Zaczynam od swojej działki a później ruszam w teren. Nie da się ukryć, że mieszkam w pięknej okolicy, bo czyż nie można się zachwycić takim widokiem:

Przysiółek na którym mieszkam nazywają "Piekło" i za wiele o jego współczesności nie mogę powiedzieć (poza tym, że jest ładnie), bo wróciłem tu po prawie 30 letnim niebycie. Mogę powiedzieć - prawie nikogo nie znam i chyba niewiele osób mnie pamięta - nie wspomnę o moich dziewczynach, które są tu zupełnie nowe - oczywiście jak są, bo studiują w Poznaniu. Już nie te czasy i nie Ci ludzie - tych starych już niewielu pozostało, a Ci którzy są pozamykali się w domach i gapią się w plazmowe ekrany, więc trudno kogoś spotkać. Włóczę się po okolicy - wspominając dziecięce lata, czasem spotkam kogoś, kto mnie pamięta, ale z kolei ja muszę długo główkować, kto to? Chyba się starzeję.

Po co wyjeżdżać ? W domu też jest pięknie, można się nie nudzić, ale czy można oderwać się od codzienności? Nie, nie... muszę wyjechać.