czwartek, 31 maja 2012

Prymicje



Wpis ten należy rozpocząć od daty 26 maj 2012 w mieście Kraków w miejscu: Katedra na Wawelu, a następnie cofnąć się w czasie. 
W październiku 2008 roku swój wpis poświeciłem siostrzeńcowi Wojtkowi, który świętował obłóczyny jako student Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej. Do dnia poprzedzającego prymicje w jego życiu i pracy wiele się wydarzyło. Nie będę ukrywał, że śledziłem  i duchowo wspierałem Go w drodze do święceń. Uroczystości w katedrze Wawelskiej z udziałem kardynała Dziwisza to baaardzo, baaaardzo długa i podniosła uroczystość składająca się z kilku  części. Nazwał bym je: kontemplacja (diakoni leżą krzyżem), ślubowanie, przywdzianie ornatu, namaszczenie olejami świętymi i liturgia. 
Pewnie te części mają jakieś nazwy, ale nie sposób ich spamiętać. Nie ukrywam, że w uroczystości, jakże ważnej dla Wojtka, uczestniczyłem raczej jako obserwator. Może to wpływ tego, że pierwszy raz miałem przyjemność, może przez te tłumy, a może dlatego, że byłem daleko od głównych wydarzeń.



Tak było w sobotę. W niedzielę uroczystości rozpoczęły się w domu rodzinnym już księdza Wojciecha. 
Obyczaj nakazuje by rodzice udzielili błogosławieństwa wyruszającemu w daleką podróż, czy też wkraczającym na nową drogę życia. Wojtkowi błogosławieństwa udzielili rodzice, Urszula i Adam, Rodzice chrzestni, babcia.
Pod domem ks. Prymicjanta zebrali się zaproszeni goście, orkiestra dęta i oficjele, którzy staropolskim zwyczajem w procesji wyruszyli do kościoła parafialnego we Frydrychowicach. Korowód zatrzymywał się w ważnych miejscach dla Wojtka. Bardzo wzruszającym był moment wspomnienia Magdy,Agnieszki i Wojtka,  koleżanki i kolegę z klasy Wojtka, którzy tragicznie zginęli w wypadku. 
Po przejściu ponad 3 km w asyście strażaków ochotników i pięknej pogody ks. Prymicjanta i korowód, który mu towarzyszył przywitał ksiądz proboszcz Parafii Świętych Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała ks. Józef Gwizdoń, który wprowadził księdza Wojciecha do kościoła. 
Ks. Prymicjanta oficjalnie powitali parafianie i delegacje różnych stowarzyszeń i organizacji. Jako członek rodziny miałem zarezerwowane miejsce w ławce obok babci Wojtka. W czasie Ofiarowania dopadła mnie melancholia i wzruszenie. Razem z babcią Wojtka roniliśmy łzy jak bobry. Początkowo starałem się panować nad tym, ukradkiem osuszając oczy, ale widząc, że to nie tyko mój problem dałem sobie spokój z udawanie, że jestem twardy. Jest kolosalna różnica pomiędzy tym jak przeżywałem tę uroczystość w Krakowie i we Frydrychowicach.   
 
Po zakończeniu Mszy Św. ks. Prymicjant udzielił zgromadzonym specjalnego błogosławieństwa, a później indywidualnie każdemu kto wytrwał w długiej kolejce. Chętnych nie brakowało. Świadectwem uczestnictwa w uroczystości jest obrazek przedstawiający patrona ks. Wojtka, którego sobie obrał na drogę kapłaństwa i sentencja "Ukochałem cię odwieczną miłością"  (Jr 31,3).  

Wojtek, jest drugą bliską mi osobą, która wybrała drogę kapłaństwa. Wcześniej ks. Rafałowi życzyłem by nigdy nie zapomniał skąd się wywodzi, z kim dotąd wędrował przez życie i dla kogo pracuje. Wypada mi powtórzyć te życzenia ks. Wojtkowi, a parafrazując jego sentencję życzę mu by Bóg obdarzył Go wzajemną miłością, a ludzie szacunkiem. Szczęść Boże ! 








Brak komentarzy: